Po sporej przerwie piszę dalej. Musiałem pozbierać myśli i ogarnąć się troche, bo studia, praca i życie mnie troche zmęczyły.
Ostatni post był o moich kontaktach z mamą po moim wyjściu z szafy. Nie był dość wesoły i pokazywał te chwile które są trudne dla młodego geja, który próbuje być sobą i normalnie funkcjonować w społeczeństwie i nie kłamać do okoła że jest hetero. Ciężko jest całe życie udawać kogoś kim się nie jest, w pewnym momencie człowiek marzy o tym, żeby żyć prawdziwe.
I opowiem teraz jak to jest gdy pojawiam się w nowym otoczeniu. Otóż zawsze gdy trafiam do jakiejś grupy osób których nie znam to nigdy, ale to nigdy nie mowie na dzień dobry, jak mają to niektórzy geje w zwyczaju, że jestem homoseksualistą. Bo po co? Czy jak spotykamy nowe osoby gdziekolwiek to czy one mówią nam: Cześć jestem X jestem hetero. Jeśli ktoś będzie chciał to się dowie, bo wyjdzie to w rozmowie czy przy codziennych kontaktach. Z drugiej strony co kogo obchodzi z kim ja sypiam?
Wielokrotnie gdy pojawiałem się w nowym otoczeniu to osoby te dowiadywały się po jakimś czasie że jestem homo. I zazwyczaj było to tak że już mnie poznały jako osobę i polubiły, więc gdy dowiadywały się że tyle czasu przebywaly z gejem i czuły się komfortowo nieświadome tego, to dlaczego teraz mają czuć się źle skoro już wiedzą wszystko. A i mi było lepiej i lżej gdy mogłem swobodnie o sobie mówić i nie uważać więcej na słowa.
To że jest się gejem to nie jest nic złego. A jeśli komuś to przeszkadza to ta osoba ma problem. Bo homoseksualizm to nie choroba, a homofobia chorobą jest i można ją leczyć. :)