wtorek, 17 grudnia 2013

Żyję tęczowo, w pozornie szarym świecie...

      "Dzisiejsza Polska, tak i jak ta z przed wielu lat, nie jest Polską tolerancyjną." - Gdziekolwiek się nie ruszę, to słyszę ów zdanie albo inne w tym samym kontekście. Ja dwudziestodwuletni gej, z niezbyt dużego miasta, uważam całkowicie inaczej. A dlaczego? czytając na pewno się dowiecie.
      Pochodzę z około 100-tysięcznego miasta na pomorzu, które na pewno w innych rejonach naszego państwa uważane jest za zacofane i nieprzyszłościowe. Może i tak, ale czy jest przyszłościowe czy nie, to zależy od nas młodych. W tym mieście zostawiłem bardzo dużo wspomnień i kawałek świetnego życia.
      Zamierzam opisać tutaj życie zwykłego, normalnego chłopaka, potem mężczyzny dorastającego w na pozór normalnej rodzinie, w normalnym środowisku, z normalnymi rówieśnikami. Dla takich osób jak ja, w tym przypadku, słowo "normalny" rozumiane jest jako poprawny, odpowiedni, a normalność przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
      Jak na małe społeczności przystało, ogromnie trudno jest ukryć wszelkie odmienności. Ja musiałem, by normalnie żyć. Jestem na 100000% pewien, że tak samo jak ja musieli i inni. Bo GEJ to dewiant i chory człowiek, i często w naszym społeczeństwie piętnowany.
      Chcę pokazać wam jak bardzo życie może czasami zaskakiwać i jak warto jest czasami przełamać pewne stereotypy i przeskoczyć pewne granice i tym samym dokształcić ludzi, którzy są (powinni być) twoimi autorytetami.

Enjoy

1 komentarz:

  1. To 100-tysięczne miasto to akurat nie Koszalin, bo z Koszalina nie pochodzę. A co do niego właśnie to Klin potrafi zaskoczyć swoim rozwojem zarówno infrastruktury jak i kultury.

    OdpowiedzUsuń