wtorek, 26 sierpnia 2014

Po przerwie

Po sporej przerwie piszę dalej. Musiałem pozbierać myśli i ogarnąć się troche, bo studia, praca i życie mnie troche zmęczyły.

Ostatni post był o moich kontaktach z mamą po moim wyjściu z szafy. Nie był dość wesoły i pokazywał te chwile które są trudne dla młodego geja, który próbuje być sobą i normalnie funkcjonować w społeczeństwie i nie kłamać do okoła że jest hetero. Ciężko jest całe życie udawać kogoś kim się nie jest, w pewnym momencie człowiek marzy o tym, żeby żyć prawdziwe.

I opowiem teraz jak to jest gdy pojawiam się w nowym otoczeniu. Otóż zawsze gdy trafiam do jakiejś grupy osób których nie znam to nigdy, ale to nigdy nie mowie na dzień dobry, jak mają to niektórzy geje w zwyczaju, że jestem homoseksualistą. Bo po co?  Czy jak spotykamy nowe osoby gdziekolwiek to czy one mówią nam: Cześć jestem X jestem hetero. Jeśli ktoś będzie chciał to się dowie, bo wyjdzie to w rozmowie czy przy codziennych kontaktach. Z drugiej strony co kogo obchodzi z kim ja sypiam?

Wielokrotnie gdy pojawiałem się w nowym otoczeniu to osoby te dowiadywały się po jakimś czasie że jestem homo. I zazwyczaj było to tak że już mnie poznały jako osobę i polubiły, więc gdy dowiadywały się że tyle czasu przebywaly z gejem i czuły się komfortowo nieświadome tego, to dlaczego teraz mają czuć się źle skoro już wiedzą wszystko.  A i mi było lepiej i lżej gdy mogłem swobodnie o sobie mówić i nie uważać więcej na słowa.

To że jest się gejem to nie jest nic złego. A jeśli komuś to przeszkadza to ta osoba ma problem.  Bo homoseksualizm to nie choroba, a homofobia chorobą jest i można ją leczyć.  :)

czwartek, 23 stycznia 2014

Tak dalej...

Po wyjściu z szafy na pewno wygodna jest swoboda i brak myśli ze zyje sie w ciągłej tajemnicy. No ale najgorsze było, jak mama co chwilę pytała czy może mi sie odmienilo... w sumie w dalszym ciągu pyta. Ostatnio po pijanemu zaczela mowic że jej z tym ciężko, że jest pełna obaw, i że nie mówię jej nic o swoim życiu. Nie mówię bo wiem, że zaraz bedzie gadanie, że moze jednak mi się odmieniło, a jak poprosiłem żebyśmy nie rozmawiali o tym teraz to spytala kiedy, no to jej powiedziałem, że jak zrozumie, że to nie tragedia, że jestem homoseksualistą i temat sie urwał.

To wszystko co napisałem wyżej opisuje idealnie moje relacje z mamą.Rozmawiamy normalnie, fajnie się dogadujemy i na prawdę mam świetną matkę, bo moge robic z nią dosłownie wszystko, od zwykłego gadanie, przez wspólne palenie, aż po wiele innych rzeczy.  Wszystko układa sie na prawde świetnie, w pełni mnie akceptuje, nie ma z tym problemów, ale po alkoholu okazuje sie że jednak w dalszym ciągu nie pogodziła się z tym, kim ja jestem.

Jak można wywnioskować z tego co napisałem powyżej unikam jednak troche tematu mojek seksualności w moim domu, bo unikam problemów i niezrecznych sytuacji. Uważam że źle robię i bardzo żałuję, że nie stać mnie na tyle odwagi, żeby usiąść i normalnie o wszystkim porozmawiać,  o tym że mam zajebistego chłopaka,  że fajnie radzę sobie w życiu.  Źle robię ale wolę unikać tych tematów dla świętego spokoju. Mam odwagę żyć w pełni jawnie i stawiać opór wszelkim przeciwnościom, a unikam rozmowy z rodzicami, choć wiedzą o mnie, dla świętego spokoju...

wtorek, 7 stycznia 2014

Po wyjsciu z szafy.

Po comming out'cie musiałem trochę zmienić moje życie, lecz wiele zmian dokonało sie samoistnie. Nie mogę ukrywać, że moje kontakty ze znajomymi, wbrew wszelkim obawom, polepszyły sie dość znacząco,  zacząłem być bardziej poważany i szanowany.

Nie ma co ukrywać,  że wyjście z szafy to nie lada wyzwanie w naszym społeczeństwie i osoby o słabej psychice nie uniosą tego ciezaru. Najazabawniejsze w całym moim ujawnianiu jest fakt, że przebiegło to wszystko niezwykle łatwo, zamiast obelg i wyzwisk slyszalem tylko: "ale fajnie...", "spoko, ja nie mam z tym problemu, w sumie to nawet fajnie, że sie ujawniles, doceniam, że mi ufasz" itp. Wielokrotnie zdarzylo mi sie usłyszeć podziękowania od znajomych za to że naprawiłem w ich oczach obraz homoseksualistow, że uświadomiłem im, że gej to nie chłodząca maszyna do seksu, która poleci na każdego faceta i bedzie sie przystawiał do kazdego, tylko po to żeby spróbować uwieść. 

Szczerze z mojego wyjścia z szafy najlepiej wspominam reakcje ludzi którzy mnie otaczali i to napełniło mnie energią i nadzieją na to że rodzice tez przyjmą ten fakt tak dobrze, przeliczyłem się, może nie była to totalna porażką,  ale zawiodłem sie trochę na reakcji mojej mamy. Powiedziałem jej na spokojnie, jej pierwsza reakcja była taka: "Matko... myślałam,  że naszą rodzinę to ominie. Co ludzie powiedzą? " Później powiedziała, że mnie rozumie i akceptuje, ale ma i bedzie miała nadzieję, że mi sie odmieni, czasami jeszcze pyta.

Uważam że dobrze postapiłem ujawniając się, ogromny ciężar spadł mi z barków. Każdemu polecam, mimo różnych przeciwności o wiele łatwiej jest żyć jawnie.

piątek, 20 grudnia 2013

      Bardzo często myślami wracam do czasów z liceum. Był to chyba najlepszy okres w moim życiu, taki jaki już na pewno się nie powtórzy. Wydarzyło się bardzo dużo, przewinęło się wiele znajomości i ja dojrzałem do pewnych, na prawdę ważnych decyzji.
      Gdy poszedłem do liceum byłem dość pewnym siebie, też trochę  zamkniętym chłopakiem. Mimo wielu wad i pewnego rodzaju nieśmiałości znalazłem wielu przyjaciół, naprawdę wielu przyjaciół. Otaczałem się w kręgu zaufanych osób, ale nikomu nie potrafiłem zaufać w 100%.
      A to dlaczego? Dlatego, że ja również ich wszystkich okłamywałem i wyszedłem z założenia, że skoro ja nie chcę (boję się) powiedzieć 100% prawdy o sobie, to wszyscy inni na pewno też nie mówią prawdy. 
      Żyłem w zakłamaniu od dziecka, po części dalej muszę... Lecz nadeszła chwila, która obróciła mój świat i moje relacje z rówieśnikami o 180 stopni. Dojrzałem do comming outu. Oczywiście, jak to ja, zrobiłem to w najgorszy możliwy sposób. Komu powiedziałem pierwszemu? Oczywiście największemu Katolikowi w klasie i w ogóle nieznanej mi dziewczynie, bo wszystko miało miejsce na imprezie. Jak można się domyślić, po ciężarze który z siebie wyrzuciłem przepłakałem następne pół imprezy i popsułem sobie totalnie nastrój. 
      Ale to co jest najważniejsze! Nie spotkałem się z żadną obelgą, żadną obrazą, nie akceptacją, niezrozumieniem u moich znajomych, przyjaciół. Wszyscy zachowali się naprawdę dojrzale i XXI-wiecznie, czyli nowocześnie, prospołecznie. Wszyscy oni rozumieli, że wśród nas, żyją osoby, które nie są "normalne", ale że te osoby mają prawo żyć, kochać...
     

środa, 18 grudnia 2013

Od poczatku

      Od czego się zaczęło? Zaczęło się od dziecięcych fantazji o mężczyznach.
      Bardzo dziwne, że pięcioletni chłopiec może fantazjować o mężczyznach, ale jak widać jednak możliwe. Nie było to dla mnie dziwne ani inne, no bo skąd miałem wiedzieć, ze to jest "złe". I tak fantazjując o mężczyznach dorastałem, aż życie i otoczenie uświadomiło mnie, że jestem inny. Wszyscy mówili o kobietach i o tym jak ich to podnieca, a mnie podniecali ci którzy o tych kobietach rozmawiali.
      Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego jestem inny, dlaczego nie mogę być jak reszta. Jak każdy młody Polak próbowałem mieć dziewczyny i w końcu wylądowałem w kościele na codziennych modlitwach i prośbach o zmianę.
      Czy pomogło? Na szczęście nie!
      Niczego z tamtego czasu nie żałuję , a najbardziej tego, ze uświadomiłem sobie, że ani kościół, ani nikt i nic nie wywoła mojej zmiany. Od tamtej pory w pełni się akceptuję i codziennie staram się poprawić swoje życie.

wtorek, 17 grudnia 2013

Żyję tęczowo, w pozornie szarym świecie...

      "Dzisiejsza Polska, tak i jak ta z przed wielu lat, nie jest Polską tolerancyjną." - Gdziekolwiek się nie ruszę, to słyszę ów zdanie albo inne w tym samym kontekście. Ja dwudziestodwuletni gej, z niezbyt dużego miasta, uważam całkowicie inaczej. A dlaczego? czytając na pewno się dowiecie.
      Pochodzę z około 100-tysięcznego miasta na pomorzu, które na pewno w innych rejonach naszego państwa uważane jest za zacofane i nieprzyszłościowe. Może i tak, ale czy jest przyszłościowe czy nie, to zależy od nas młodych. W tym mieście zostawiłem bardzo dużo wspomnień i kawałek świetnego życia.
      Zamierzam opisać tutaj życie zwykłego, normalnego chłopaka, potem mężczyzny dorastającego w na pozór normalnej rodzinie, w normalnym środowisku, z normalnymi rówieśnikami. Dla takich osób jak ja, w tym przypadku, słowo "normalny" rozumiane jest jako poprawny, odpowiedni, a normalność przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
      Jak na małe społeczności przystało, ogromnie trudno jest ukryć wszelkie odmienności. Ja musiałem, by normalnie żyć. Jestem na 100000% pewien, że tak samo jak ja musieli i inni. Bo GEJ to dewiant i chory człowiek, i często w naszym społeczeństwie piętnowany.
      Chcę pokazać wam jak bardzo życie może czasami zaskakiwać i jak warto jest czasami przełamać pewne stereotypy i przeskoczyć pewne granice i tym samym dokształcić ludzi, którzy są (powinni być) twoimi autorytetami.

Enjoy